- Słyszałem, że twoje
stosunki z Draco uległy ociepleniu – Blaise rozsiadł się wygodnie na kanapie i
rozłożył szeroko nogi. Skrzyżowałam ręce na piersi, opierając się o ścianę, i patrząc
na niego z uniesionymi brwiami.
- Cieszę się, że
aż tak bardzo zajmuje cię moje życie prywatne.
- Gdybym nie znał
was wcześniej – powiedział, przerywając dość długą i nieco nieprzyjemną ciszę –
to stwierdziłbym, że macie się ku sobie.
- Blaise –
pokręciłam głową, siadając obok przyjaciela. – Jakieś dwadzieścia lat temu… no
dobrze, piętnaście, skończyły się czasy, gdy „o nie, muszę siedzieć obok
chłopaka na lekcji” było wymawiane z wielkim żalem i ozdobione łzami. Sam
usilnie dążysz do tego, abym zakopała topór wojenny z Malfoy’em, więc doceń
moje starania.
- Robisz to dla
mnie?! – udał zaskoczenie, przykładając teatralnie prawą dłoń do lewej piersi.
- Przestań – szturchnęłam
go w ramię – czasami zastanawiam się czy wszyscy mężczyźni są dużymi dziećmi.
Wiesz… - zmrużyłam na chwilę oczy. – Moja ciocia zawsze powtarzała po kłótni z
wujem, że mężczyźni dorastają tylko do piątek roku życia, później już tylko
rosną.
Blaise nie odpowiedział nic. Uśmiechnęłam
się niemal triumfalnie, gdy nagle poczułam jego ręce na ramionach. Zanim
zdążyłam się zorientować co planował, padłam ofiarom perfidnej zagrywki.
Zaczął mnie łaskotać.
Niestety, z czystym sercem muszę przyznać,
że łaskotki były moją piętą achillesową. Od kiedy sięgałam pamięcią miałam je
niemal wszędzie, co wykorzystywał chociażby Tom. Nie panowałam całkowicie nigdy
nad swoim ciałem, gdy ktokolwiek torturował mnie w ten sposób, dlatego też i
tym razem nie odpowiadałam całkowicie za swoje reakcje.
- Zostaw… mnie…
hahaha… ty… hahaha… podły… człowieku… hahaha!
- Nie! Przecież…
mam… umysł… pięciolatka…
Niejednokrotnie uderzyłam Blaise’a w ramię,
brzuch, twarz… jednak ten się nie poddawał. Dopiero gdy zsunęłam się z kanapy
na podłogę, uderzając ramieniem w ławę, zaprzestał.
- Co cię opętało?!
– warknęłam z wyrzutem, rozmasowując obolałe miejsce.
- Mnie? – posłał
mi minę niewiniątka, na co jedynie prychnęłam. Było mi niezwykle gorąco i
zaczęłam wachlować sobie przed twarzą leżącym na stoliku zeszytem. –
Improwizowałem.
- Najpierw Malfoy,
teraz ty… faceci są niepoprawni.
- Oj przepraszam
bardzo, ale Draco nie mówił mi, że… to zrobiliście.
Otworzyłam szeroko usta, co wyglądało z
pewnością nieco teatralnie. Przez chwilę nic nie mówiłam, co w zupełności
wystarczyło Blaise’owi, aby zacząć się śmiać.
- Głodnemu chleb
na myśli! – wypalił inteligentnie, zaśmiewając się. Nie powstrzymało go nawet
moje mordercze spojrzenie.
- Nie wiem co
przyszło ci do głowy, ale moje myśli, z pewnością w przeciwieństwie do twoich,
są czyste jak łza.
- Oczy mówią co
innego – wstałam, rozmasowując kark. Pozornie nie zwróciłam najmniejszej uwagi
na dziwną prowokację. – Myślę jednak, że na wszystko przyjdzie czas.
- Zrobić ci
jeszcze herbaty?
- Herbaty? –
zmarszczył czoło po usłyszeniu zadanego przeze mnie pytania i spojrzał na
zegarek. Mimowolnie podążyłam za jego wzrokiem. Wskazówki ukazujące godzinę
piętnastą pięć dawały mi do zrozumienia, że znaczna część jedynego wolnego dnia
w tygodniu pozostawała ciągle niezagospodarowana. Co nie było do końca złe –
Mam inny pomysł. Porwę cię gdzieś, pozwolisz?
- Porwiesz? –
zaśmiałam się. – Jesteś nad wyraz wyrozumiałym porywaczem, to muszę ci oddać.
Gdzie zamierzasz mnie porwać?
Zamyślił się, pocierając ręką o szczękę.
- Szczerze mówiąc
to nie spodziewałem się, że się zgodzisz na to porwanie, ale… - pokręcił głową.
– Już wiem!
- Czyli? –
zmarszczyłam czoło.
- Skoro to
porwanie, to nie mogę zdradzić szczegółów. Zadam jednak nieformalne pytanie:
zgadzasz się?
- No dobrze,
zgadzam…
~*~
… po raz ostatni w życiu!
Kiedy
znaleźliśmy się w jednej z dzielnic Londynu, niekoniecznie najbogatszej, ale
niewątpliwie w ostatnim czasie chętnie wybieranej jako miejsce budowy sądziłam,
że ciemnowłosy zamierzał pokazać mi swój dom. W pewnym stopniu ucieszyło mnie
to, ponieważ – pomimo budującej się między nami więzi przyjaźni – niewiele o
nim wiedziałam. Gdy wysiedliśmy z samochodu, byłam zachwycona domem, przed
którego podjazdem zaparkowaliśmy. Płot był wysoki i dość solidny, jednak brama
stała otwarta, co dawało mi doskonały widok. Zbudowany był na planie w
kształcie odwróconej o sto osiemdziesiąt stopni litery L, jednopiętrowy z
poddaszem. Ściany były białe, natomiast dach ciemnoszary, co nadawało budynkowi
nieco surowości, a jednocześnie przyciągało uwagę. Z pozytywnym zaskoczeniem
zauważyłam, że wszystkie okna ciągnęły się aż do ziemi. Niekoniecznie duży
ogród z pewnością nie można było nazwać dziełem sztuki, jednak był zadbany i
znajdowało się na nim wiele równiutko przyciętych krzewów.
- Ładnie się
urządziłeś – powiedziałam z uśmiechem. Blaise spojrzał na mnie ze zmarszczonym
czołem, ale odwzajemnił.
Kiedy stanęliśmy przed drzwiami, zadzwonił.
- Zapomniałeś
kluczy? – zapytałam nieco zdenerwowana. Jak już wspomniałam, niewiele
wiedziałam o przyjacielu, ale nigdy nie spodziewałam się, że mógł mieszkać z
rodzicami, czy też… nie, to niemożliwe. Myśl, że mógłby kogoś mieć odrzuciłam,
ponieważ w podobnym przypadku to nie ja byłabym jego towarzyszką podczas
imprezy u Malfoy’ów.
Jeśli mówimy o Malfoy’ach…
- Blaise? – Draco,
ubrany w brązowe spodnie i sweter w poziome cienkie, biało-czarne paski, miał
minę z pewnością zdziwioną w równo mocnym stopniu jak ja.
- Nie cieszysz
się, że widzisz swoją przyszłą rodzinę?
- Blaise, ja nie
wiedziałam, że wy razem… - próbowałam otrząsnąć się z szoku i chociaż udawać,
że sytuacja nie zrobiła na mnie dużego wrażenia. A zrobiła. Przy następnej
okazji postanowiłam zamordować przyjaciela, co chyba nie byłoby takie proste.
Malfoy wyglądał na tak zdziwionego, że mogłam śmiało stwierdzić, iż pomógłby mi
w tej sytuacji pod kątem prawnym.
- Granger, ostatnimi
czasy masz coś szczęście do poznawania moich kolejnych połówek, czy właściwie części. Jak widzisz, pomimo
wszystko, miejsce dla ciebie ciągle jest.
- Miłość rośnie
wokół nas… - Zabini zanucił, uśmiechając się szeroko. Malfoy w tym czasie
zaprosił nas do salonu. Był idealnie urządzony. Duży, z ciemnymi panelami i
jasnymi ścianami, a także płytkami klinkierowymi na jednej ze ścian, dokładnie
tej, przed którą stał plazmowy telewizor. Wszystkie meble były ciemne,
natomiast szary narożnik, na którym leżały białe poduszki, dodawał przytulnego
akcentu. Gdyby nie wiszące na jednej ze ścian zdjęcia, pomieszczenie byłoby
dość surowe. Najwidoczniej Malfoy lubił elegancką prostotę.
- Granger,
płakałaś na "Królu Lwie"? – zapytał blondyn, siadając na fotelu. Założył nogę na
nodze i uniósł lewą brew.
- Ja płakałem –
Zabini usiadł i uderzył ręką w kanapę dając mi do zrozumienia, bym zajęła
miejsce obok. Z głośnym westchnieniem spełniłam wskazaną w dziwny sposób
prośbę.
- Ja też –
uśmiechnęłam się niewinnie. Skoro mężczyznom wolno było ronić łzy podczas
cudownych filmów animowanych, tym bardziej mój płacz był usprawiedliwiony.
- Gdzie moje
maniery! – krzyknął nagle. – Chcecie czegoś do picia?
- Ja prowadzę, ale
Hermionę możesz upić.
- Blaise –
szturchnęłam go z udawaną złością, co Malfoy skomentował pobłażliwym
uśmieszkiem. – Ja herbatę poproszę.
- To samo –
ciemnowłosy posłał mi niemal oburzone spojrzenie. Kiedy Malfoy zniknął za
drzwiami prowadzącymi najpewniej do kuchni, postanowiłam rozliczyć się z
przyjacielem.
- Wiesz dobrze, że
sam sobie szykujesz bicz, prawda?
- Jesteś
perwersyjna – oburzył się. – Zachowaj te fantazje dla kogoś innego.
- Dlaczego mnie
nie uprzedziłeś? – zapytałam poważnie. Blaise chciał z pewnością zareagować w
zabawny – według niego – sposób, ale widząc moją minę, powstrzymał się.
- Nie byłem pewien
do końca, czy zgodzisz się na tę wizytę. Postawienie cię przed faktem dokonanym
wydawało mi się idealnym rozwiązaniem, a że zawsze trzeba się kierować chociaż
w małym stopniu sercem, to tym razem go posłuchałem. Wybaczysz mi? – spojrzał na
mnie z miną niewiniątka, co było dość zabawne zważywszy, że miał niewielki
zarost i, co tu ukrywać, niezwykle męską i przystojną twarz.
- Tak, bo płaczesz
oglądając bajki.
- Sama płakałaś! –
wydawał się być oburzony.
- Jestem kobietą,
ja mogę.
Otworzył buzię, ale nic nie odpowiedział. W
zamian za to spróbował torturować mnie w ten sam sposób co wcześniej, jednak na
całe szczęście zdążyłam rozpracować sposób jego działania czy też
myślenia, obejmującego oczywiście łaskotanie. Złapałam obydwie jego dłonie i
zmusiłam, by wstał.
- Miłość rośnie
wokół nas… - nie sądziłam, że dobrze śpiewam, ale wiedziałam też, że nikt
nigdy nie musiał w teatralny sposób zatykać swoich uszu dłońmi, dlatego też
zaczęłam ruszać rękoma przyjaciela i próbowałam sobie przypomnieć piosenkę.
Na całe szczęście Blaise nawet bez muzyki
był dość dobrym tancerzem. Chciałabym zaznaczyć, że dość odgrywa tutaj znaczącą rolę, gdyż nie do końca opanował
większość kroków czy też taniec w pomieszczeniach, w których są przeszkody w
postaci mebli. Na moją zgubę.
Kiedy Malfoy wyszedł z kuchni, na szczęście
z pustymi rękoma, Blaise zamierzał mnie okręcić, co skończyło się jedynie tym,
że potknęłam się o jego nogę i… wpadłam na Malfoy’a.
- Granger,
spokojnie – wbrew pozorom nie puścił mnie od razu. Przytulił delikatnie i
szepnął do ucha: - Wiem, że mogłaś się za mną stęsknić, ale już jestem,
kochanie.
Blaise zaczął się śmiać. Odsunęłam się od
blondyna z wrogą miną.
- Nie mam pojęcia
jakim cudem wy jesteście uważani za inteligentnych.
- Rozumiem,
rozumiem – Malfoy uniósł ręce w geście kapitulacji. – Jak Blaise się zmyje to
wtedy już tak mniej oficjalnie, teraz działamy według ustalonych wcześniej
wytycznych.
Podeszłam do ściany zapełnionej zdjęciami i
udawałam, że nie usłyszałam ostatniego wypowiedzianego przez blondyna zdania. W
duchu jednak zastanawiałam się nad własnym stwierdzeniem, którym podzieliłam
się z równolatkami.
- Malfoy, to twoje
prace? – zapytałam z podziwem po chwili.
Musiałam przyznać, że zdjęcia były cudowne. Sama
pasjonowałam się fotografią od wielu lat, jednak – oczywiście – tylko na własny
użytek. Ostatnimi czasy niestety nie sięgałam zbyt często po aparat, głównie
przez wzgląd na fakt, że większość dnia spędzałam w pracy. Zdjęcia Malfoy’a
miały w sobie… to coś. Nie były idealnie wykadrowane – przynajmniej nie
wszystkie. Część z nich byłaby idealna, jednak zaburzał je drobny element,
który ideał… podkreślał.
- Nie wiem, czy
powinienem się przyznać, bo chcesz je pochwalić, czy też powiedzieć, że nie są moje
w razie, gdyby miała spłynąć na nie krytyka.
- Szczerze mówiąc –
spojrzałam na niego nieco zaskoczona. Nie sądziłam, że moje zdanie w
jakimkolwiek stopniu by go interesowało – są świetne.
- I moje –
uśmiechnął się. Obydwoje stanęli obok mnie i patrzyli na prace.
- Które ci się
najbardziej podoba?
Zamyśliłam się. Cała ściana była ozdobiona
zdjęciami w niezbyt wyszukanych ramkach, co było zamierzone, gdyż nie miały
przytłaczać fotografii. Wiele z nich było robionych w górach, na wysokich
szczytach, niektóre także nad morzem…
- To jest
szczególne – wskazałam na znajdujące się na samym środku zdjęcie. Zakochana
para siedząca na plaży, spoglądająca na zachodzące słońce. Prac o podobnej
tematyce i wykonaniu widziałam wiele, jednak w tej było coś wyjątkowego.
- Też je bardzo
lubię – uśmiechnął się, nie spoglądając na mnie. – Nie mam pojęcia kim są ci
ludzie, ale bije od nich tak wielka miłość, że jestem zazdrosny, bo to nie moje
umiejętności sprawiły, że zdjęcie jest wyjątkowe, ale oni sami. Przepraszam –
przerwał nagle – ale herbata…
- Jasne.
Gdy Malfoy wyszedł, westchnęłam i usiadłam
na kanapie, podobnie jak Blaise.
- Chciałabyś może
znowu zatańczyć?
- I spotkać się z
takim samym zakończeniem? Wielkie dzięki.
Po chwili wszedł blondyn z filiżankami na tacy.
Położył je na ławie i ponownie zniknął, kompletnie nic nie mówiąc.
- Mam nadzieję, że
będzie wam smakowało, bo szczerze mówiąc to robiłem go na szybko… - położył na
stoliku sernik. Milczałam i dopiero po chwili dotarło do mnie co powiedział
Malfoy.
- Ty go zrobiłeś?
- Co w tym
dziwnego? – uniósł brew z cyniczną miną. - Czyżby kuchnia nie była twoją dobrą
stroną?
- Spłycanie roli
kobiety. Uważasz, że jeżeli przedstawicielka płci pięknej jest kiepska w kuchni
to automatycznie jest kimś gorszym?
- Chcesz mi
powiedzieć, że w naszym związku to ja będę szefem kuchni? – podał mi cukier i
cierpliwie poczekał, aż pierwsza pocukruję herbatę. Zaraz po mnie uczynił to
Blaise, który przez cały czas uśmiechał się rozbawiony.
Najwidoczniej pomysł, by przyjechać ze mną
do Malfoy’a zyskał jego aprobatę lub miano nad wyraz genialnego.
- Jeżeli już dzielimy
się obowiązkami, to ja z góry zaznaczam, że nie przepadam też za czyszczeniem toalety.
- Dla ciebie
wszystko, kochanie.
Pokręciłam oczami.
- Widzę, że ja
tutaj specjalnie nie jestem potrzebny – Zabini nałożył sobie ciasto i
spróbował. Po jego minie niestety nie mogłam wywnioskować, czy było dobre. –
Dalibyście sobie doskonale radę beze mnie, misiaczki.
- Więc idź już –
burknął Malfoy.
- Oczywiście.
Blaise wstał.
- Gdzie ty
idziesz? – wystraszyłam się nieco.
- Kochanie, ja
tutaj ciągle jestem, czy to nie wystarcza? – Malfoy uśmiechnął się, upijając
łyk herbaty. Zmroziłam go wzrokiem.
- Do toalety,
zaraz wrócę, dzióbeczki.
- Mam dziwne
pytanie… - spuściłam głowę. – Albo w sumie to nie…
- No Granger, nie
panikuj. Nie wyśmieję cię przecież, a kto pytanie błądzi, a więc?
Zamyśliłam się. Nie miałam pojęcia dlaczego
Blaise usilnie pragnął, aby moje stosunki z Malfoy’em uległy znaczącej
poprawie. Nie szukałam w nikim osoby mogącej zastąpić mi Rona, jednak czułam
się dziwnie ze świadomością, że Zabini starał się niemal na siłę znaleźć
przyzwoitkę, byleby tylko nie doszło między nami do jakichkolwiek głębszych
relacji. Oczywiście mimo, że uznawałam go za przystojnego to jednak nie czułam,
bym mogła przejść z nim na innego typu relacje, jednak… moja kobieca próżność
czuła się nieco zakłopotana.
- Czy Blaise nie
jest czasem homoseksualistą?
Malfoy miał komiczną minę – jego czoło
zmarszczyło się delikatnie, usta miał otworzone, a język wysunięty.
- Myślę, że byłbym
pierwszą osobą, którą poinformowałby o tym drobnym fakcie.
- Masz rację –
uśmiechnęłam się. Aby ukryć zakłopotanie, nałożyłam sobie ciasto na talerzyk.
Postanowiłam spróbować coś, co przygotował Malfoy…
- Dobre –
przyznałam szczerze. Czy było coś, co temu człowiekowi źle wychodziło?
- Może cię to
zdziwi – zaczął z nieodgadnionym wyrazem twarzy – ale w dzieciństwie bardzo
dużo czasu spędzałem z moją babcią. Cudowna kobieta, niestety już od kilku lat
nie ma jej na tym świecie. Uwielbiała gotować, chociaż szczerze mówiąc dopóki
pracowała podobno nie wychodziło jej to zbyt dobrze. Jeśli chodzi o pieczenie
to była świetna i cała rodzina przy okazji świąt to właśnie do niej się
zwracała po placki…
Nie miałam pojęcia dlaczego Malfoy mi to
mówił. Wydawało mi się, że było to zbyt prywatne… intymne. Oczywiście z Ronem
wiedzieliśmy o sobie wszystko, włączając w to ciekawe, lub mniej, anegdotki z
życia, jednak Malfoy pozostawał Malfoy’em. Nie mniej jednak… poczułam się
wyróżniona w wielkim stopniu. I wcale nie chodziło mi o fakt, że znaczna część brytyjskich
– a może i europejskich – kobiet chętnie byłaby na moim miejscu i słuchała
podobnych opowieści.
- Szkoda, że
postanowiliście aż tak bardzo się kryć z uczuciami w mojej obecności. Miałem
nadzieję, że zastanę was w dziwnej pozycji.
Blaise rozsiadł się wygodnie na kanapie.
Zaczynałam coraz bardziej lubić ich towarzystwo.
~*~
- Cześć kochanie.
Dzisiaj po pracy widzę cię u mnie! Musimy przedyskutować ważną sprawę. Mam
nadzieję, że przyjedziesz, to bardzo ważne. Całuję!
Oprócz nagranej na pocztę wiadomości miałam
jeszcze informacje na temat jedenastu prób połączenia. Po pracy, chcąc nie
chcąc, pojawiłam się u Ginny.
Zgredek oczywiście przywitał mnie w bardzo
kulturalny sposób, bowiem zaczął skakać na mnie i chciał się bawić. Miałam na
sobie ubrania robocze, więc nie przejmowałam się, że miał nieco brudne łapki.
- Zgredek, siad!
Piesek, za pewne niezwykle zadowolony z
niedawno nabytych umiejętności, usiadł natychmiast i przekrzywił mordkę. Ginny
zmierzyła mnie rozbawionym spojrzeniem. Nie musiałam się specjalnie wysilać,
aby domyślić się o co chodziło – mój strój nie należał niewątpliwie do
eleganckich.
- Jaka sprawa jest
tak ważna?
- Najpierw
formalności – pokręciła głową. – Napijesz się czegoś?
- A wiesz, że
chętnie? Najlepiej czegoś uspokajającego.
- Ciężki dzień w
pracy?
- Weź mi nawet nie
mów – westchnęłam. – Czasami mam wrażenie, że robotnicy myślą, że skoro jestem
kobietą to można wszystko robić według własnego pomysłu, a projekty to jedynie
ładne karteczki, które przyszli mieszkańcy będą przytwierdzali magnesem do
lodówki.
- Czyli nic
nowego.
- Właśnie.
Kiedy Ginny zniknęła w kuchni zauważyłam, że
na stoliku leżały katalogi z sukniami ślubnymi, dokładnie te, które wzięłyśmy w
sobotę. Przy niektórych z kartek poprzyklejane były kolorowe karteczki
samoprzylepne. Z ciekawości postanowiłam zobaczyć jakie kreacje rozważała
przyjaciółka.
Suknie w większości przypadków były bardzo
podobne, co uświadomiło mi, że Ginny doskonale wie jaką suknię chce, tylko
kłopotem są szczegóły.
- Wybrałaś coś dla
siebie? – zagadnęła, wracając z kubkami pełnymi herbaty. Zawsze zastanawiałam się
jak to było możliwe, że nie rozlewała płynu, skoro trzymała herbatę na
kolanach.
- Suknię już mam,
teraz tylko poszukam męża.
Roześmiała się, kładąc kubki na stoliku.
- Dowiem się jaka
to pilna sprawa?
- Poczekaj, chcę
zbudować odpowiednie napięcie.
- Ginny –
pokręciłam głową. – Wybacz, jestem nieco zmęczona i nie bawią mnie tego typu
podchody…
- Nie umiesz się
bawić, tyle! – skrzyżowała ręce na piersi i posłała mi obrażone spojrzenie.
Westchnęłam. – No ale dobra, pani pośpieszna. Pamiętasz, jak mówiłam ci, że
chciałabym chodzić? Ale że tylko na swoim ślubie, znaczy… chociaż na moim
ślubie.
- Owszem –
skinęłam głową ze smutną miną. Gdybym mogła to zamieniłabym się z nią chociaż
na ten jej wymarzony dzień.
- To jest możliwe.
- Żartujesz! –
pokręciłam głową. – Niby… jak…
- Nie na moich
nogach, oczywiście. W ogóle nie na nogach… to… trudne… I tylko na czas
pierwszego tańca. Rozmawiałam o tym z George’m. Obiecali mi pomóc… - w jej
oczach pojawiły się łzy. – Rozumiesz co to oznacza? Spełniłoby się jedno z
moich największych marzeń…
- To… to cudowne!
- Tylko ani słowa
Harry’emu! – wypaliła nagle. – Nic mu nie mów. Chcę, żeby miał niespodziankę. W
ogóle lepiej nikomu nie mów…
Uśmiechnęłam się. Cieszyłam się ze szczęścia
przyjaciółki. Co więcej, zamierzałam mu dopomóc.
____________________________
A Wy płakałyście
na Królu lwie? Bo ja tak :<
Jeju! Pierwsza jestem ;)
OdpowiedzUsuńRozdział piękny! Jak zawsze zresztą ;) Te Twoje opisy są takie... no nie da się opisać :D Piękne, tyle!
I już się nie mogę doczekać, co Ginny wymyśliła z tymi nogami... To wspaniałe, że będzie mogła chodzić na swoim ślubie ;)
Pozdrawiam, życzę weny! :D
Aha, i tak. Płakałam na Królu lwie :D
UsuńHej Kochana! O Matko... Nie masz pojęcia jaka jestem zła! >( Miałam napisany taki piękny, długaśny komentarz i wiesz co się stało? Usunął się :'( Ten pewnie nie będzie taki fajny, ale muszę coś nabazgrać :D
OdpowiedzUsuńNo więc tak. Pisałam, piszę i chyba już zawsze będę pisać, że twoje opisy są genialne! Można się zakochać! A jak komuś Twojego bloga polecam to jest tak: "Koniecznie przeczytaj, dziewczyna pisze piękne opisy. Zwłaszcza początek prologu." Naprawdę! Już nie chodzi mi tu tylko o opisy krajobrazów czy miejsc... Wszystkie! Charakter, wygląd. Kocham czytać! ;3
A tak co do treści to świetny rozdział!
Blaise coś kombinuje, ale niestety nie mam pojęcia co. Znaczy takie mam przeczucie czy uczucie czytając. Może po prostu chce, żeby nam się tu Dramione szybciej zrobiło? :D Nie no, w tym opowiadaniu jest świetny! ;)
Ale Malfoy też nie próżnuje. "Kochanie" i takie tam. Widać, że albo ma niezłe poczucie humoru, albo coś jest faktycznie na rzeczy z jego strony.
Oj Hermiona... Gdybyś tylko wiedziała jaka miłość na Ciebie czeka... xD
No dobra, nie pamiętam co miałam tam jeszcze napisane, w każdym razie był lepszy niż ten... (komentarz)
Pozdrawiam, życzę duuużo weny na takie świetne rozdziały, ściskam, ślę całuski! ;)
PS. Może ja jestem ślepa, jeśli tak to nie zwracaj uwagi na to, co przeczytasz. W każdym razie... Błagam dodaj obserwatorów! :D
Ajć, wiem o czym zapomniałam! Też płakałam na "Królu lwie" :D Ostatnio nawet z koleżanką coś nas wzięło i drugą część pooglądałyśmy xD Świetna bajka! :D
UsuńHejo! :3 Kochana! Dosłownie brak mi słów! Naprawdę! Ja nie wiem, co mam powiedzieć! Ten rozdział był taki cudowny, że po prostu nie mogę! Jeden z najlepszych! Naprawdę! Zakochałam się w nim! ♡ Tylko... Od czego zacząć? Może po kolei :D
OdpowiedzUsuńNa początku takie coś: "Moja ciocia zawsze powtarzała po kłótni z wujem, że mężczyźni dorastają tylko do piątek roku życia, później już tylko rosną.", powinno być piątego. Taka drobna literówka, ale każdemu się zdarza, a w szczególności mi xD
A teraz... Scenka z Hermioną i Blaise'm! No kochana! Zaszalałaś! ^.^ Nawet nie wiesz, jak ja się przy tym śmiałam! Haha! Nawet to sobie wyobrażałam! Naprawdę! To było cudowne! *.* I powiem Ci, że ja też mam straszne łaskotki, ale jak ktoś zacznie mnie łaskotać, to ja nie panuję nad sobą i naprawdę mogę komuś zrobić krzywdę...
Haha! Jak Zabini powiedział do Hermiony, że zrobiła to z Draco! O jejku! Dławiłam się ze śmiechu! Już ja wiem, co pomyślała sobie bohaterka, bo ja nie wiem czemu, ale zabrzmiało to tak, że ja pomyślałam tak samo! Dopiero później zrozumiałam, o co tak naprawdę chodziło Zabiniemu! Teraz chce mi się z tego śmiać! :D
Ach! I pojechali do Draco! Jupi ja jej! Jestem cała happy! :D Haha! Już to mówiłam, ale powtarzam się! Ja kocham te sceny, jak Draco mówi te wszystkie rzeczy do Hermiony! ♡ Zawsze wywołujesz tym na mojej twarzy naprawdę szeroki uśmiech! Ja to kocham! I jeszcze jak zwraca się do niej "kochanie"! Jejku! ♡*♡*♡
Haha! U mnie kolega też śpiewał "miłość rośnie wokół nas..." i to jeszcze na lekcji! A dokładniej to na polskim! Ta scena właśnie z tym mi się skojarzyła! I ja bardzo się cieszę, że ją napisałaś, bo uśmiech nie schodził mi z twarzy! :P
A jak Hermioną wpadła na Draco... Bezcenne ♡
Hahaha! Ale się śmiałam jak Hermiona zapytała się, czy Blaise czasem nie jest homoseksualistą! Już siostra zwracała mi uwagę za to, że tak się brechtam xD
Ach! I Ginny wybrała już sukienkę! I chce chodzić! No! Mam nadzieje, że to wypali! :D
Podsumowując! Rozwiał cudowny i taki pełen humoru, a ja już zdążyłam się zakochać w Twoim blogu i mówię jak najbardziej serio! Czekam z niecierpliwością na nn! Potopu weny twórczej życzę Ci kochana! Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
madziula0909
Zakochałam się... naprawdę. Rozdział chociaż krótki, za co za chwilę Cię zjem, bardzo przypadł mi do gustu i... sory inne blogi, ale leci on na pierwsze miejsce moich top 10 :D A CO! Uwiodłaś mnie, rozkochałaś i porzuciłaś w tak krótkim czasie. Ty zła kobieta jesteś! Do tego jeszcze wkręciłaś tu bajkę mojego dzieciństwa, na której również beczałam jak opętana. Teraz bardziej szczegółowo rozdział: Na pierwszy ogień pójdzie Zabini, którego ubóstwiam. Pomysł na jego postać jest bardzo dobry, przez jego wścibskość i chęć połączenia tej dwójki... już coś wynika! Jestem mu za to wdzięczna! Zabrania Miony do Malfoya... brawo dla niego! Jestem jak najbardziej za. Oczywiście wszystkie podteksty, które uwielbiam!! Było ich mnóstwo i chyba właśnie przez nie cały czas na swoich ustach widniał mi wielgaśny uśmiech <3 CUDO, CUDO I JESZCZE RAZ CUDO. Tylko do jednego mogę się przyczepić... długość!! Jak ja mam się wczuć w tak wspaniałą historię, jak mi ją przerywasz tak szybko? :CC No cóż. Teraz pozostaje mi czekać na kolejny rozdział... mam nadzieję, że pojawi się szybko, bo mnie ciekawość zżera co pojawi się dalej. AAA. Zapomniałam o Ginny! Pozytywna i zaskakująca końcówka! Cieszę się bardzo, że będzie mogła spełnić swoje marzenie! <3
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużo, duuuuużo weny i zapraszam do mnie,
http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com
Ojeej <3 Draco taki flirciarz! :D Ahahahahaah Blaise homoseksualistą? :D Mam nadzieję, że to był tylko żart! ;o Ginny będzie mogła chodzić? To wspaniale! <3 Jestem ciekawa, co jeszcze planujesz dla Hermionki? Niesamowicie się cieszę, że na tym blogu nie ma powszechnego na siłę niszczenia wszystkiego bohaterom, żeby było ciekawiej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, wysyłam uściski, buziaki i wenę, bo tej nigdy za mało! ;*
Witaj!
OdpowiedzUsuńJestem tu pierwszy raz i to dzięki przyjaciółce:) Muszę przyznać, że jest to wspaniałe...nie wspaniałe to mało powiedziane:) Bardzo się cieszę, że do ciebie trafiłam:) Jak przeczytałam fragment flirtu Draco: D Po prostu mnie rozwaliłaś. Przeczytałam wszystkie części opowiadania. Szczególnie zakochałam się w części, gdy Hermiona była taka malutka. Nie wiem, ale mam jakąś słabość do małych dzieci <3 Żałuje tylko, że ten rozdział był taki, krótki, ale liczę, że następny Bedzie dłuższy;) Co do Ginny bardzo się cieszę, że spróbuje zatańczyć na własnym weselu. Życzę weny i Wesołego Alleluja
Sofia Potter
Zapraszam do mnie:
http://szukam-milosci.blogspot.com/
http://za-zamknietymi-drzwiami-dramione.blogspot.com/
http://dramione-to-nie-odkryta-milosc.blogspot.com/
Ja nie płakałam na Królu Lwie :( Dlaczego jestem inna.... :(( Hahah :D
OdpowiedzUsuńBardzo spodobał mi się rozdział w szczególności końcówka. Już mnie zżera ciekawość jak opiszesz ślub Ginny.
Bardzo spodobała mi się wizyta Hermiony u Malfoya. A jej zapytanie o orientację Blaise'a po prostu zwaliło mnie z nóg.! :D
Charlotte